Kwaśniewski po śmierci Polaka w Plymouth: Potrzebne umowy międzynarodowe

Kwaśniewski po śmierci Polaka w Plymouth: Potrzebne umowy międzynarodowe

Dodano: 
Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris
Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
Jedną z organizacji pozarządowych zaangażowanych w sprawę ratowania Polaka zagłodzonego w szpitalu w Plymouth był Instytut Ordo Iuris. Jego szef proponuje rozwiązania mające zapobiegać na przyszłość takim sytuacjom jak śmierć pana Sławomira.

"Pan Sławomir umarł, zagłodzony w angielskim szpitalu. Podjęte przez rodzinę, prawników, rząd i wielu ludzi dobrej woli starania nie zmieniły stanowiska brytyjskich lekarzy i sądu" – napisał Jerzy Kwaśniewski w mediach społecznościowych.

"Angielski sąd wprost przyznawał, że Pan Sławek nie był w stanie wegetatywnym, że miał (ograniczoną) świadomość, że mógł jeszcze żyć latami. Ale i tak uznano, że lepiej, by pozbawiony nawadniania i jedzenia "umarł w kilka tygodni". To wielka klęska praw człowieka, praw pacjenta. Klęska ludzkiej godności. Nie możemy pozwolić, by w przyszłości taka sytuacja ponownie nas zaskoczyła, zmuszała do pospolitego ruszenia. Nie pozwolimy, by taka tragedia się powtórzyła" – napisał Kwaśniewski w dalszej części wpisu.

Prezes Ordo Iuris zapowiedział przedstawienie polskiemu rządowi propozycji nowych umów międzynarodowych: "Instytut Ordo Iuris przygotował memorandum w sprawie międzyrządowych porozumień, na mocy których w przyszłości Polacy zagrożeni zagłodzeniem byliby transportowani do swojej ojczyzny. O szczegółach niebawem".

Polak zmarł po kilkunastu dniach odłączenia od aparatury podającej pożywienie i płyny. Od wielu dni o jego ratunek i sprowadzenie do kraju zabiegały polskie władze.


Sprawa Polaka

Sprawa RS (media nie podają danych mężczyzny, ze względu na dobro rodziny), Polaka odłączonego od aparatury podającej pokarm i wodę w brytyjskim szpitalu, poruszyła opinię publiczną w Polsce. Od kilku tygodni media relacjonowały sytuację w szpitalu w Plymouth, gdzie znajdował się mężczyzna.

W listopadzie ubiegłego roku u RS wystąpiło zatrzymanie akcji serca na co najmniej 45 minut w wyniku czego doszło do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu. Władze szpitala wystąpiły do sądu o zgodę na odłączenie mężczyzny od aparatury podtrzymującej życie. Zgodę na to wyraziły żona i dzieci męża. Sprzeciwiały się temu matka, dwie siostry oraz siostrzenica RS.

Zgodnie z decyzją sądu, Polak od ponad tygodnia był poddawany procedurze zagładzania stosowanej w Zjednoczonym Królestwie wobec pacjentów w stanie wegetatywnym lub w śpiączce spowodowanej obumarciem rdzenia mózgowego. Polak reagował na bliskich, łapał kontakt wzrokowy, reagował adekwatnie, a także, co ważne, samodzielnie oddychał. Odmowa podawania pożywienia nie była zatem terapią uporczywą, ale zwykłym zabiegiem podtrzymującym życie – argumentowali bliscy RS, którzy chcieli ratować mężczyznę.

Czytaj też:
Abp Gądecki: Mówmy odważnie "NIE" barbarzyńskiej cywilizacji śmierci
Czytaj też:
Chińscy katolicy oskarżani o rozszerzenie epidemii COVID-19

Źródło: Facebook.com / DoRzeczy.pl
Czytaj także